HISTORIA
Zamek Książ jest przykładem
połączenia wielu stylów architektonicznych i stanowi jeden z najpiękniejszych
zamków w Polsce, trzeci co do wielkości po Malborku i Wawelu. Pierwotna
warownia obronna, wzniesiona pod koniec XIII wieku przez piastowskiego księcia
Bolka I zwanego Surowym, z czasem stała się rezydencją książęcą. W początkach
swojego istnienia Książ bardzo często zmieniał właścicieli. Dopiero w 1509 roku
zamek i otaczające go dobra zostały w zastaw Konradowi von Hochberg.
Hochbergowie mieli w posiadaniu ten zamek przez trzy wieki, przy czym stali się
najbogatszym i najbardziej wpływowym rodem pruskim. Zamek Książ w swojej
przedwojennej historii przeżył dwie przebudowy. Pierwsza tzw. barokowa
przypadła na początek XVIII w. na czasy panowania Konrada Ernsta Maksymiliana.
A druga rozbudowa zamku przypadła na lata 1909- 1923. Zamiarem ówczesnego
właściciela, Jana Henryka XV, było przekształcenie Książa w okazałą rezydencje
magnacką. Hochbergowie musieli opuścić Książ, ich dobra przeszły pod zarząd
komisaryczny, a w 1941r. Uległy konfiskacie na rzecz Rzeszy Niemieckiej.
Podczas II wojny światowej część dawnej rezydencji Hochbergów uległa drastycznemu
zniszczeniu. Od 1991 roku w imieniu Gminy Wałbrzych zamkiem zarządza Zamek
Książ w Wałbrzychu Sp.z.o.o.
W
poniedziałek 7 kwietnia odbyliśmy
podróż do Zamku Książ, który mieści się pod
Wałbrzychem. Wycieczka była zorganizowana w ramach projektu unijnego
Modernizacja Kształcenia Zawodowego na Dolnym Śląsku II, jako opiekunowie
pojechały z nami dwie Panie: Dorota Zielińska i Agnieszka Mrowiec. Młodzież ze szkoły
zawodowej chętnie uczestniczyła w tej miłej i pełnej ciekawych widoków
oraz historii wycieczce.
Dojechaliśmy autokarem pod
Wałbrzych, od razu zobaczyliśmy ogromny, okazały i piękny zamek, koniecznie
chcieliśmy poznać wnętrze tego miejsca. Gdy wchodziliśmy do środka, to czuliśmy
się, jak w jakiejś bajce, jak w śnie, ponieważ to miejsce miało taką magiczną moc.
Każdy element otoczenia zamku był
wypielęgnowany, wszystko było takie naturalne, trawniki jak namalowane,
chodniki i ścieżki dla spacerujących eleganckie i czyste, a powietrze rześkie. Wiatr
lekko kołysał drzewa, a błękitne niebo otaczały chmurki, które były jaśniuteńkie
niczym skrzydła anioła.
Wnętrze zamku również
onieśmielało i wprawiało w zachwyt, sale były zadbane i wspaniale ozdobione.
Pan przewodnik z zaciekawieniem i ze szczerą sympatią opowiadał nam historię istnienia
zamku, o właścicielach i o wielu innych wydarzeniach związanych z tym bajecznym
miejscem. Historia nie opierała się tylko na miłym, żmudnym życiu posiadaczy
zamku, ale też były dramatyczne, pełne smutku, żalu i łez losy zwykłych ludzi,
więźniów, którzy wykonywali ciężką pracę (pod ziemią), zniewoleni przez Niemców
pod panowaniem Hitlera. Nie wiadomo ilu tam ludzi zginęło, wiadomo, że było ich
niestety dużo.
Po zwiedzaniu zamku
przenieśliśmy się na świeże powietrze i tam przeszliśmy się po ukwieconych tarasach
pełnych ciekawych drzew i krzewów, pięknie uformowanych. Udaliśmy się na punkt
widokowy. Czas pędził jak szalony, po skończeniu zwiedzania zamku i jego okolic
mieliśmy chwilkę dla siebie.
Niektórzy poszli zwiedzać
tamtejsze hotele, inni czynnie korzystali z pięknej pogody. Po tych chwilach
pełnego relaksu nadszedł czas na zwiedzenie jeszcze jednego, też ciekawego
skarbu, który posiada miasto Wałbrzych, czyli palmiarnię.
Palmiarnia to takie miejsce,
gdzie żyją kwiaty, mowa też o palmach, jak sama nazwa wskazuje. To miejsce jest
niesamowite dzięki jego bogactwu, czyli roślinom.
Emocje sięgały zenitu podczas
zwiedzania palmiarni, nawet jak ktoś się nie interesuje szczególnie kwiatami to
i tak, gdyby tu przyjechał i zobaczył to, byłby oczarowany tymi widokami.
Mieliśmy okazję zobaczyć Rynek
Wałbrzycha podczas wędrówki do restauracji na obiad, który wszystkim smakował.
Po obfitym obiedzie prawie wszyscy zaplanowali sobie drzemkę w drodze powrotnej
do Wrocławia. Ale powrót był pełen śmichów i żartów. Tylko niektórzy to
wytrzymali. Dziękujemy za udaną wycieczkę, miłe towarzystwo, jesteśmy ucieszeni
ze wspaniałego wypadu, ale i z tego, że ten wypad był zaplanowany akurat na
dzień tygodnia, którego nie cierpimy, czyli poniedziałek.
Tekst: Andżelika Bryza
Zdjęcia i oprawa graficzna: Agnieszka Mrowiec